Trafiłam do was szukając modlitwy lub wiersza o Świętym Archaniele Rafale, ponieważ mój kuzyn Rafał w dniu 23.05.2015 zostanie wyświęcony na księdza. Zbyt mało poznałam Archanioła Rafała i chyba przyszedł na to czas …
Ponad rok temu poznałam, pokochałam i zawierzyłam się Archaniołowi Michałowi. No cóż, modlitwę do niego znałam wcześniej, ale nie znałam Jego MOCY. W styczniu, ubiegłego roku, u mojego szwagra miał przyjść na świat mały Michałek. Później stwierdziliśmy, że inne imiona też są fajne. Chłopczyk urodził się z trudem, szybko zdiagnozowano zapalenie płuc. Usłyszeliśmy, że stan jest ciężki i trzecia doba zadecyduje o życiu dziecka. Drugiego dnia mój maż wrócił z pracy i przyniósł od pewnej osoby, kilka świętych obrazków pozostałych po prymicjach z przed dwóch lat. Obejrzałam obrazki, ucieszyłam się, a szczególnie ucieszyłam się obrazkiem Świętego Archanioła Michała, ponieważ takiego nigdy nie miałam. Michał. Skojarzenie przyszło szybko. Modliłam się o życie dziecka, ale do głowy mi nie przyszło, żeby modlić się do Archanioła Michała. Obrazek szybko został przewieziony 50 km do szpitala i umieszczony w inkubatorze. Wierzyłam, że będzie dobrze. Trzeciej doby poprawa. Rodzice nie mieli już wątpliwości jakie nadać imię dziecku, a ja zostałam chrzestną matką. Niby nic niezwykłego, ale miałam już 43 lata i nie miałam chrześniaka. Zacieśniła się również przyjaźń między nami. Dla wielu to przypadki, dla mnie nie. Teraz waleczny Święty Archanioł Michał jest dla mnie żywy i prawdziwy. Każdy dzień jest cudem. Nie żeby był cudowny, wręcz przeciwnie. Czasem wydaje mi się, że już tyle się nauczyłam, tyle zrozumiałam, że jestem coraz bliżej Boga, a nagle wydarzy się coś, że spadnę, mocno potłukę sobie tyłek i tam znajduje Boga, bez szukania. Strasznie to wszystko skomplikowane.
Cztery lata temu straciłam pracę. Modliłam się. Którejś nocy przyśniło mi się, że Pan Bóg powiedział: Jeszcze w tym miesiącu będziesz miała pracę , tylko… nie zrozumiałam co. Były to jakby słowa, a raczej melodia, dwie melodie. Opowiedziałam rano mężowi i dzieciom i pytałam żartobliwie, czy nie słyszeli, co Pan do mnie powiedział. Przez kilka dni chodziło mi to po głowie, nuciło się baz słów. Zrozumiałam, że są to słowa znanych pieśni. Wreszcie olśnienie „Ofiaruję Tobie Panie mój, całe życie me, cały jestem Twój” i „Panie mój, cóż Ci oddać mogę za bezmiar niezliczonych łask, w każdy dzień chwalić będę Cię, wielbić Cię. Alleluja.” Tak zrozumiałam swoje braki. Rozpalił się we mnie ogień miłości i wdzięczności. To odkrycie, było tak cudowne, że przyćmiło nową pracę – 8 minut spacerkiem od mojego domu. Chwalę Ciebie Panie i uwielbiam!
Edyta